Dzień dobry.
Kłaniam się nisko. Jestem tu nowa, jak widać, i chciałabym zaprosić na recenzję książki „Mechaniczny Anioł”, czyli czegoś z nie mojego gatunku.
„Mechaniczny Anioł” Cassandry Clare
Biorąc tę książkę do ręki, zastanowiłam się kilka razy czy naprawdę jestem pewna tego, że chcę ją wziąć ze sobą, zmarnować czas, a potem to ciągnąć. Ale ja nie lubię fantastyki! Przecież mogła okazać się okropna. Jednak wzięłam, przecież dziewczyny z Aska pisały, że to dobra książka, lepsza niż Dary Anioła (swoją drogą, miałam okazję, aby przeczytać pierwszą część. Była ok. Na drugiej mi się znudziło). Wzięłam, miałam na nią miesiąc, jednak po przeczytanym prologu, odłożyłam ją i tak sobie leżała, póki nie uświadomiłam sobie, że został mi tydzień do oddania jej. Zaczęłam to skończę, przecież to grzech marnować książki. Cóż, okazało się, że jednak mogłam już popełnić ten grzech.
Przez pierwszą połowę książki przetrwałam, poznałam kilku naprawdę ciekawych bohaterów (Jessamine, Willa, Jema, Henry'ego, Charlotte, Camille i Magnusa – którego znałam już wcześniej), jednak kiedy doszłam do środka, zatrzymałam się na chwilę. Co jest nie tak z Tessą Gray?
Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują porządek w tym chaosie. Porwana przez Mroczne Siostry, członkinie tajnej organizacji zwanej Klubem Pandemonium, Tessa wkrótce dowiaduje się, że sama jest Podziemną z rzadkim darem zmieniania się w inną osobę. Co więcej, Mistrz - tajemnicza postać kierująca Klubem - nie zatrzyma się przed niczym, żeby wykorzystać jej moc. Pozbawiona przyjaciół, ścigana Tessa znajduje schronienie w londyńskim Instytucie Nocnych Łowców, którzy przyrzekają, że znajdą jej brata, jeśli ona wykorzysta swój dar, żeby im pomóc. Wkrótce Tessę zaczynają fascynować dwaj przyjaciele: James, którego krucha uroda skrywa groźny sekret, i niebieskooki Will, zniechęcający do siebie wszystkich swym sarkastycznym humorem i zmiennymi nastrojami… wszystkich oprócz Tessy. W miarę jak w trakcie swoich poszukiwań, zostają wciągnięci w intrygę, grożącą zagładą Nocnych Łowców, Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy próbują ratować świat… i że miłość potrafi być najbardziej niebezpieczną magią.
Ogólnie bardzo podoba mi się czas akcji w książce. Mamy tu Anglię za czasów królowej Wiktorii, co często pojawia się w wielu książkach, jednak tu to jakoś mnie bardziej przyciągnęło. Wydało mi się inne niż zwykle, ale widocznie pani Clare chciała jedynie mnie złapać w swoje sidła i męczyć przez kilka miesięcy tymi trzema tomami (wyznaję zasadę: zacząłeś to skończ, więc muszę to dokończyć. Muszę!). Cała ta książka zaczęła mnie przytłaczać, wszystko zaczęło wydawać mi się takie dziwne. A w szczególności już główna bohaterka – Tessa.
Tessa to szesnastoletnia dziewczynka, która po śmierci ciotki wyruszyła odnaleźć swojego brata Nathaniela. Niestety trafia w ręce Mrocznych Sióstr, które chcą oddać ją swojemu Mistrzowi. Całe szczęście z kłopotów wyciąga ją przystojny (nie wiem czy jest przystojny, okazało się, że dla mnie przystojny znaczy, co innego niż dla innych osób. W każdym razie możemy go sobie wyobrażać jak chcemy) Will, który jest Nocnym Łowcą. Tessa zamieszkuje w Instytucie, w którym rządzi Charlotte i jej mąż Henry. Poznaje tam też Jema i Jessamine, którą mamy postrzegać jako kogoś okropnego.
Z bohaterami w tej książce jest różnie. Wszyscy wydają się dobrze zrobieni, jednak panna Gray... Oj nie dobrze. Jest ona główną bohaterką, ciągle jesteśmy tam gdzie ona, a Tessa... doprowadza czasem do szału. Wydaje mi się być osobą nijaką, Boże drogi, zakochana w sobie Jessie jest sto razy lepsza. Przez Tessę czuję, że zmarnowałam cenny czas i marnuję go nadal, bo chcę dokończyć tą serię. Nie zostawię tego tak.
Pomijając pannę Gray – mamy tu całkiem ciekawie rozłożoną akcję (choć nadal nie jestem jakoś przekonana do fantastyki) i co jakiś czas cytaty wielkich pisarzy. Tak, to jest chyba w tym najlepsze, choć czasem wolałabym, żeby Will czy Tessa powiedzieli coś od siebie. Ogólnie książka nie byłaby zła, gdyby nie Tessa (w szczególności to, że nie reprezentuje sobą nic takiego ani wyglądem, ani charakterem, pożal się Boże) i nieszczęśliwe miłości, chociażby taka Sophie jest zakochana w Jamesie, ale on w niej nie, bo... Och, nie, tu znów pojawia się Tessa. Cóż, najgorszym błędem pani Clare jest stworzenie takiej postaci jaką jest Tessa. Wolałabym posłuchać tego wszystkiego z perspektywy Jessie.
Zresztą, śmieszą mnie te wielkie miłości pomiędzy nastolatkami. Ja chyba nie powinnam dotykać takich książek, gdzie to nastolatkowie odgrywają główne role, nigdy, choć sama nastolatką jestem.
Książka ta nie jest najgorsza, dałabym jej może z sześć punktów na dziesięć. Samo połączenie tych mechanicznych maszyn z Nocnymi łowcami jest ciekawe, jednak to chyba nie temat dla mnie. Jednak wypożyczyłam część drugą i już czytać będę czwarty rozdział (tak, „już”). Może jeszcze przekonam się do Tessy, zobaczymy co będzie. Książka mnie zaskoczyła, pozytywnie, pod koniec, kiedy okazało się, że to kto inny jednak jest zły. Za to pani Clare ma u mnie plusa.
Reszta nie jest już taka fajna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz